poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział III - "Wycieczka w milczeniu".

- Idiotyzm - jęknął Tony.

- Nie przesadzaj. Ten zamek może być ciekawy - zaprotestował Rhodey.

- Może, ale nie w naszej obecnej sytuacji. Wiesz, jak będzie wyglądała ta wycieczka?

- No, oświeć mnie, geniuszu...

- Będziemy siedzieć jak struci. W najlepszym wypadku Pepper nas zwyzywa. Ot, cały scenariusz.

- Myślałem, że masz bardziej optymistyczne podejście do życia. Nie znałem cię od tej strony.

- To teraz już znasz - skwitował Tony.

****
- Gdzie jedziecie? - zagadnął Howard Stark. Chciał nawiązać jakiś kontakt z synem po ostatniej nieudanej rozmowie.

- Chyba do zamku. Nie wiem, nigdy się tym nie interesowałem. Zamierzam to po prostu jakoś wytrzymać.

- Moja krew - mruknął ojciec, który nigdy nie miał zamiłowania do historii.

- Podpisz mi tą zgodę - poprosił Tony. Znudziło mu się już podrabianie podpisów, a to przecież nie było usprawiedliwienie nieobecności, tylko wycieczka. Nie miał czego ukrywać. Tata szybko podpisał papierek, wziął do ręki czarny neseser i wyszedł do Stark International. Chłopak natomiast schował zgodę do plecaka i wybiegł na przystanek. Dotarł tam akurat wtedy, gdy nadjechał żółty autobus. Kolejny cudowny zbieg okoliczności: w autobusie już siedział Rhodey.

- Zepsuł się wam samochód? - spytał zdziwiony Stark.

- Gorzej. Mama ma spotkanie z klientem. O 7:00. Rozumiesz? Przecież taka godzina nie istnieje.

- Może to coś ważnego. 

- Hmmm, nie wiem. Sprawa rozwodowa. Wiem tylko, że muszę się dzisiaj przemęczyć jeżdżąc autobusem.

- Ja tak jeżdżę codziennie i jeszcze żyję.

- Czy... czy zgody na wycieczkę trzeba było przynieść na dziś? - rozległ się cichy głosik za ich plecami. Chłopcy obrócili się gwałtownie. Wielkie, czarne oczyska wpatrywały się w Tony'ego. Ich właścicielką była chyba dziewczyna ze szkolnego korytarza, która podsumowała rozmowę z Pepper.

- Tak. Ale ty nie jesteś z naszej klasy, nie?

- Nie, ale jedziecie z 1B.

- Chapman nic nie mówił - zdziwił się Tony.

- Może zapomniał- dziewczyna lekko się uśmiechnęła.

                                                                              ****
- Dlaczego ona mnie pytała? W autobusie była prawie cała 1B - zastanawiał się Tony popijając soczek na szkolnym korytarzu.

- Naprawdę nic nie kumasz? - zapytał Rhodey z niedowierzaniem.

- Naprawdę. 

- Nie widziałeś jak na ciebie patrzyła? Była czerwona jak burak.

- I?...

- Jak na geniusza masz dzisiaj naprawdę spowolnione myślenie. Podobasz się jej.

- Podobam się chyba wszystkim wolnym dziewczynom w tej szkole. Sorry, przywykłem.

- Ale przyznaj, całkiem ładna była.

- W sumie tak. Ale jakoś nie mam nastroju na zakochiwanie się.

****

- Ale wszyscy nie możecie siedzieć z tyłu - jęknął pan Chapman.

- Siedzenia z tyłu są najlepsze! - krzyknął jakiś uczeń.

- Nieprawda! - pisnęła blondynka z drugiej klasy. - Z tyłu można zwymiotować i pobrudzić bluzkę.

- To nie wymiotuj - poradziła jej bardziej koleżanka.

Po kwadransie walki z uczniami pan Steaven z ulgą klapnął na siedzeniu i dał znak kierowcy, żeby ruszał. Wszyscy, jak na komendę, wyciągnęli slodycze lub założyli na uszy slucgawki.

Nauczyciel rozejrzał się po autokarze i zawiesił wzrok na Rhodeyu i Tonym. Przeszedl go dreszcz. To, co stało się na ostatniej wycieczce... Co prawda były to tylko cztery petardy i kilka cegieł, ale wolałby nie przeżywać tego drugi raz. Już miał ich rozsadzić, gdy jego uwagę przykuło coś innego. Pepper siedziała na drugim końcu autokaru. 

- O, a cóż to się stało? - zagadnął. - Przecież panna Potts nie odstępuje was na krok.

- Tak jakoś wyszło - odparłl pospiesznie Rhodey.

- Nie było obok wolnych miejsc - dodał Tony.

Wychowawca nie miał czasu kontynuować rozmowy, bo kilka miejsc dalej Happy Hogan okładał kolegę po głowie jego nowiutkim laptopem.

****

- Obudź się - chuda dłoń z pomalowanymi na beżowo paznokciami delikatnie potrząsnęła Tony'm.

- Co?

- Wszyscy już wyszli - dziewczyna z 1B wpatrywała się w niego czarnymi oczami.

- To już? Zamek? - spytał chłopak przecierając oczy.

- Pałac - sprostowała.

- Bez różnicy - stwierdził Tony chowając telefon do plecaka.

- Nie prawda - zaprotestowała dziewczyna.

- A jaka jest różnica?

- Zamek jest przystosowany do walki. Pałac pełni funkcję budynku mieszkalnego - wyjaśniła spokojnie.

- Czyli nie ma co liczyć na armaty?

- Nie za bardzo. Chodź, bo zaczną zwiedzać bez nas.

****

- No, ile trwa ta przerwa? - młoda nauczycielka, opiekunka 1B przestępowała z nogi na nogę.

- Trwa do dwunastej. Jeszcze osiem minut - uspokoił ją pan Chapman.

Podczas gdy wszyscy znużeni czekali na otwarcie kasy biletowej, Tony odnalazł w tłumie Rhoey'ego.

- Dlaczego mnie nie obudziłeś? - spytał z wyrzutem.

- Połowa autokaru zaczęła rzygać i musiałem pomagać. Ohyda. Zazdroszczę ci, że spałeś.

Gdy tak sobie gawędzili, z małej kanciapy na końcu korytarza wyszła kobieta po trzydziestce. Miała na sobie szarą spódnicę do kolan i szarą marynarkę do kompletu. Jej ciemne, gęste włosy były upięte w ciasny kok. Bez słowa otworzyła wejście od kasy i wydała bilety.

- Przewodnik przyjdzie za 10 minut - zakomunikowała i poczęła czytać jakieś pismo modzie.

- Czy to zawsze tak wygląda? - zapytał szeptem Rhodey. Najpierw czekaliśmy 10 minut przed wejściem. Potem kwadrans na otwarcie kasy. Teraz 10 minut na przewodnika. Czy przed każdym przejściem z sali do sali będzie przerwa?

Nie usłyszał odpowiedzi.

- Tony? - podniósł głowę i zauważył, że przyjaciela nie ma nigdzie w pobliżu. W końcu wypatrzył go dwadzieścia metrów dalej. Stał pod gablotą informacyjną i rozmawiał z jakąś dziewczyną.

****

- OMG, co to jest? - dziewczyna wytrzeszczyła oczy.

- Takie tam urządzenie.

- Do czego służy?

- Długo by opowiadać... telefon, MP3, GPS, scyzoryk o ośmiu różnych ostrzach, otwieracz do konserw, latarka, korkociąg, lornetka, rzutnik holograficzny i mikroskop. No i kilka innych.

- Wkręcasz mnie - powiedziała ostrożnie dziewczyna.

- Mówię serio - Tony poczuł się lekko urażony.

- Łał... Skąd to masz? Musiało kosztować majątek. Nie uwierzę też, że kupiłeś to w pobliskim sklepie RTV & AGD.

- No, nie.

- A więc? Czekaj, czekaj. Chcesz powiedzieć, że sam to zrobiłeś?

- Przy pomocy kumpla.

- Jeju... nie wiem co powiedzieć.

- Powiedz, jak masz na imię?

- Oj, nie przedstawiłam się. Rachel Tarver.

- Anthony. Anthony Stark. Ale mów mi Tony, każdy mnie tak nazywa.

Nie mogli dalej rozmawiać, bo profesor Chapman przywołał wszystkich do siebie. Obok nauczyciela stał mężczyzna z lekko zaokrąglonym brzuszkiem, który opinał zielony fartuch z napisem "Pałac Hrabiego Colettera".

- Nazywam się Cristopher Turner i jestem przewodnikiem w pałacu, który niegdyś należał do rodu Coletter'ów - zaczął monotonnym głosem. Po kilku zdaniach już nikt go nie słuchał.

****

- A to do czego służy? - Rhodey biegał po sali jak pięcioletni chłopiec i oglądał wszystko, co tylko miał
w zasięgu wzroku. Już szósty raz zwracał na siebie uwagę przewodnika.

- Przejdziemy teraz do ostatniej sali - powiedział przewodnik. Tłumek znudzonych uczniów posłusznie wykonał polecenie. - Prawdopodobnie za czasów hrabstwa mieszkał tutaj kucharz. Jak widzicie, pokój został dosyć skromnie. Łóżko, dywanik, szafka oraz najciekawsza rzecz w tym pomieszczeniu: rzeźbiony stolik - spojrzenia młodzieży powędrowały w stronę faworyzowanego mebla, a zaraz potem nieco wyżej,
na obrazek przedstawiający płonącego ptaka.






5 komentarzy:

  1. No ta Rachele to będzie jakaś ciekawa postać. Chyba nie namiesza naszym bohaterom w życiu? A niech w końcu pogadają z Pepper bez unikania jej. No i wycieczka historyczna, co na pewno spodobała się Rhodey'mu. Ciekawi mnie, co będzie dalej. Ale te rzyganie w autobusie. Ohyda. Biedny Rhodey musiał pomóc. :D Super rozdzialik i czekam na jakąś akcję jako fanatyczka adrenaliny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wlasnie zamierzalam wprowadzic wiecej akcji w najvlizszych rozdzialach, ale nie chcialam zrobic mordobicia od samego poczatku. A co do Rachele musisz poczekac bo chociaz mam ogolny zarys jej postaci, to szczegoly jeszcze wymyslam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie trafiłam na twój blog i powiem, że piszesz bardzo fajne opowiadanie. Ale mam taką nadzieje, że między Tony'm a Rachel nie zajdzie nic więcej bo jestem wielką fanką Pepperony (połączenie imion Pepper i Tony) i tak po cichu licze na coś między nimi. Czekam na następny rozdział. Weny życzę ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Mnie z kolei Pepper zawsze troszkę irytowała. W sumie nie potrafię podać konkretnego powodu, ale nigdy nie byłam wielką fanką zestawienia Pepper&Tony.
      Nie wiem jeszcze jak to dokładnie będzie z naszym bohaterem i Rachel, także wszystko przed nami. Czwarty rozdział powoli się pisze, ale dziś i jutro raczej nie dodam. Postaram się to zrobić jak najszybciej.

      Usuń
  4. Właśnie tu trafiłam, i szczerze mówiąc podoba mi się :)
    Obawiam się tylko, że Tony zainteresuje się tą nową uczennicą, a oleje Pepper :(
    fajnie jet napisane .super notka :)
    no nic czekam na następny :)

    zapraszam do mnie : imaa.blog.pl

    OdpowiedzUsuń